Designowi wersji produkcyjnej Arrinery Hussarya trudno odmówić urody. Także spójności stylistycznej czy właściwych proporcji, czego brakowało prototypowi. Tym niemniej nierzadko można spotkać opinie, że Hussarya jest bądź kopią designu innego supersamochodu, bądź stylistycznym miksem kilku z nich i brak jej oryginalności.
Moim zdaniem mimo kilku podobnych do innych aut elementów całość AH wygląda świeżo i dość oryginalnie. Dość, bo chyba mogło być w tej dziedzinie jeszcze lepiej. Może jest za bardzo asekuracyjnie (bo po prostu klasycznie) w pasie tylnym? Może można było się pokusić o niespotykane reflektory i wloty powietrza z przodu? Z drugiej strony może taki design jest zamierzony. Pamiętacie scenę z "Rejsu" gdzie inżynier Mamoń mówi "nie lubię tej piosenki, bo jej nie znam". Stworzono więc design, który powinien się podobać maksymalnie dużej liczbie potencjalnych klientów, a nie tylko gadżeciarzom, fanom science-fiction czy miłośnikom gier komputerowych ;-)
Poniżej przedstawiam fotoporównanie AH z najczęściej zestawianymi z nią supersamochodami czyli Lamborghini Gallardo i Aventador, McLarenem MP4-12C oraz Ferrari 458 Italia.
I co? Więcej rzekomego kopiowania można by dostrzec w designie McLarena, którego styliści jakby zapatrzyli się w Ferrari 458 Italia - chociaż nie musi to być zamierzone. Trzeba pamiętać, że stylistyka supersamochodów rządzi się swoimi prawami. Jest podporządkowana zasadom aerodynamiki, skrojona pod kątem osiągania dużych szybkości, przyspieszeń, sprawnego pokonywania zakrętów itd.
A na deser jedynie dwa z wielu przykładów oczywistego skopiowania stylistyki jednej szacownej firmy przez drugą. Czy zamierzonego? Nie wiem i nie przeszkadza mi to w życiu. Z lewej oryginał, z prawej kopia. Jestem pewien, że włoscy (Maserati) czy amerykańscy (SSC) internauci nie robili z tego powodu afery na całym świecie, czego tym bardziej życzę naszym w przypadku AH.
Należy pamiętać jeszcze o kwestii ceny.
OdpowiedzUsuńJeżeli Arrinera chce zachować taki poziom cenowy jak deklaruje to musi korzystać z gotowych rozwiązań a nie opracowywac własne.
Taka jest logika ekonomiczna.
Jednak nawet z tymi roziazaniami jest jedynym polskim samochodem o którym piszą na całym świecie i to pozytywnie.
Trzymam kciuki.
Zgadza się i tu chyba przykładem są tylne światła (oprócz obudowy - tych wstawek z wlókna węglowego), zdaje się są to standardowe "ringi", które można po prostu kupić. I pewnie przednie też. Opracowanie własnego elementu to konieczność zamówienia matrycy, i w tym momencie koszty idą w tysiące zł. Ale nawet Lamborghini czy McLaren pożyczają elementy z tanich samochodów czy nawet... z autobusu, o czym można poczytać tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://www.topgear.com.pl/10-superaut-i-10-zwyklych-samochodow-co-maja-wspolnego,aktualnosci,artykuly,537/0,0
Może i nie wczas i odkopuję trochę, ale trafiłem tu niejako przez przypadek czytając temat o Arrinerze na pewnym forum. Wszystko ładnie pięknie, ale osobie, która wypowiada się na temat motoryzacji, konkretnego samochodu, porównuje je i tworząc o tym bloga niejako aspiruje do miana autorytetu w danym temacie, troszkę nie wypada mylić ze sobą samochodów. Jak stylistyka Maserati 4200GT (szerzej znane pod nazwą Coupe) powstałe co prawda w 2004r. ale będące jedynie liftingiem modelu 3200GT z 1998 roku może być kopią Jaguara z roku 2006? Pomijam już spore braki w podobieństwie obu aut, ale jest to niemożliwe z prostego powodu-Maserati jest starsze o 8 (!) lat...
OdpowiedzUsuńOsobie wypowiadającej się o motoryzacji raczej nie przystoi taki błąd...
Jeśli komuś chce się zarzucać publicznie błędy, to najpierw - tak na wszelki wypadek - wypadałoby zajrzeć choćby do wikipedii. A tam jak wół "stoi napisane":
OdpowiedzUsuń1) Jaguar XK – seria samochodów sportowych produkowanych od 1996 roku przez brytyjską firmę Jaguar
2) Maserati 3200 GT - samochód typu GT produkowany przez włoską firmę Maserati w latach 1998 - 2001.
Jakby nie patrzeć Jaguar XK produkowany był dwa lata wcześniej od Maserati 3200 GT, nie mowiąc już o 4200.
I na tym dyskusję - wobec oczywistych faktów - możnaby zakończyć, dodam tylko że w moim wpisie nie chodziło mi o zarzucanie poszczególnym producentom kopiowania - trzeba to widzieć jako pewną przekorę w kontekście wrzawy wokół designu Arrinery, a nie brać wprost. Przecież pisałem, że nie wiem i nie rozstrzygam czy kopia jest zamierzona! Co nie zmienia faktu, że oba samochody różnią się nieznacznie.
To radzę zajrzeć do wikipedii anglojęzycznej, a nie polskiej, najeżonej pierdyliardem błędów, jeśli już mamy zaglądać do wikipedii. Owszem, seria XK była zapoczątkowana w 1996 roku, ale model przedstawiony przez Ciebie na zdjęciu pochodzi z roku 2006... W 1996 zaprezentowano pierwszą serię XK, która wyglądała zgoła inaczej i linią jak i bryłą bardziej przypominała dwa lata starszego Astona DB7 (ze względu m.in. na tego samego stylistę).
UsuńTakże owszem, przed rozpoczęciem dyskusji należy zajrzeć do źródeł, ale polecam równeiż czytać je ze zrozumieniem ;)
Nie masz racji co do meritum, więc chwyciłeś się zdjęcia :-) Owszem na zdjęciu jest nowszy model, zamiast tego z 1996. Zbyt pochopnie wrzuciłem tę fotkę, koncentrując się na w miarę podobnym do Maserati ujęciu. Jednak dla mnie różnica w wyglądzie między 1996 a 2004 niewielka - największa w tylnej części nadwozia, a reszta to detale. Na pewno lepiej byłoby zestawić zdjęcia XK mark I z tym Maserati, ale i tak widać spore podobieństwo. W wolnej chwili podmienię tę grafikę, dzięki za zwrócenie uwagi.
OdpowiedzUsuń"I co? Więcej rzekomego kopiowania można by dostrzec w designie McLarena, którego styliści jakby zapatrzyli się w Ferrari 458 Italia" Piszesz to serio?
OdpowiedzUsuńcechy wspólne jakie dostrzegam między Arrinerą i Aventadorem - dużo ostrych cięć, wielokątne lampy przednie, z przodu dwa wloty powietrza po bokach, duży wlot powietrza w bocznej części nadwozia, wgięcie przebiegające przez środek dachu, wygląd lusterek, a nawet wzór felg.
Natomiast ciężko mi dostrzec jakiekolwiek cechy przejęte przez McLarena bezpośrednio z Ferrari - inne lampy, inny grill, inny tył, brak jakiegokolwiek wlotu z boku Italii, u McLarena widoczny spoiler, całkiem inny styl tylnych świateł.
Tak samo nie widzę tak dużych podobieństw między Jaguarem XK drugiej generacji, a Maserati 3200 GT/4200 GT. Nie dość, że nie widzę tych podobieństw na zdjęciu, to i widząc je na żywo ani trochę mi się nie skojarzyły. Maserati wydaje się okrąglejsze, podczas gdy Jaguar wygląda na bardzo smukłego.
Przyczepię się jeszcze do zdjęć Gallardo. Zdjęcie przodu to stuningowana pierwsza edycja modelu (duże przednie lampy, które później skrócono). Zdjęcie tyłu to natomiast jeden z modeli LP (smukłe lampy osłonięte od góry). To już w ramach rzetelności podpisu - wiele gazet i portali popełnia ten sam błąd, czasem nawet "Top gear" wkleja zdjęcia złych modeli przy wywiadach.
Broniąc linii Arrinery podałeś dość nietrafione przykłady. Nie powiem - linia Arrinery mi się podoba. Tak jak piszesz - jest spójna, czego nie potrafię na przykład powiedzieć o 458 Italii czy Californii. Ciągle widzę w niej Lamborghini, ale to nadal atrakcyjny projekt, który chętnie zobaczyłbym na żywo. Szkoda tylko, że nawiązanie do Lamborghini jest dość ewidentne. Ciężko pisać o własnym stylu takim jak wykształciły np. TVR, Wiesmann, Lotus, Pagani, czy Viper, ale też nie wygląda to jak tani kit-car, czy kiepsko wyglądające MBR lub Orca. To wciąż ładne auto, któremu życzę jak najlepiej.
Cieszą mnie takie merytoryczne głosy w dyskusji. Myślę jednak, że nigdy się nie zgodzimy. Wiesz dlaczego? Bo ty masz najwyraźniej umysł analityczny. Skupiasz się na lusterkach, cięciach, wlotach powietrza, wzorach felg i na tej podstawie wydajesz werdykt. Ja mam umysł syntetyczny, oceniam całościowo. Są to dwa równorzędne sposoby myślenia, ale myślenie analityczne lepiej sprawdza się w matematyce czy inżynierii, a syntetyczne w sztuce czy designie. Dla mnie podobieństwa, które ty kwestionujesz są oczywiste na pierwszy rzut oka, a "oko", nie chwaląc się, mam wyrobione, gdyż sam na co dzień mam do czynienia z projektowaniem, designem (akurat nie samochodów, ale to nie stanowi różnicy).
UsuńMam propozycję, zamaluj sobie w italii i w mclarenie te wszystkie lusterka, wloty, światełka i spójrz na bryłę nadwozia, proporcje, umieszczenie kabiny itd. To samo w jaguarze i maseratti, chociaż tu są naprawdę małe różnice.
Jeszcze w uzupełnieniu. Grafikę robiłem na szybko i skupiłem się na tym, aby znaleźć ujęcią wszystkich samochodów pod mniej więcej takim samym kątem i w takim samym kolorze, dlatego przeoczyłem różnice w wersji Gallardo.
OdpowiedzUsuńDesign Italii uważam za mistrzostwo świata, dzięki takim, a nie innym proporcjom auto wygląda POD KAŻDYM KĄTEM jak drapieżnik czający się do skoku, i tak samo jest jest z McLarenie (aczkolwiek tu design jest bardziej stonowany, mniej agresywny). I w tym miejscu Hussarya znana nam z renderów miała by jeszcze trochę do nadrobienia w stosunku do tych aut, bo pod pewnymi kątami tyłka nie urywa. No ale pamiętajmy, że już wprowadzono pewne poprawki. Ujawniono inne wloty powietrza, spojlerki z boku na zderzaku ale o wszystkich zmianach na razie nie wiemy. Podobno nadwozie prezentuje się lepiej niż na renderach.
Co do własnego stylu... zobaczymy, to dopiero pierwszy model tej firmy. Pagani - część ekspertów od designu uważa, że tak właśnie wygląda samochód, jak za design nadwozia weźmie się amator w tej dziedzinie ( czyli Horacio Pagani).
Gallardo doczekało się już tylu wersji, że łatwo się pogubić. Jeszcze trochę i przebije pod tym względem nawet Porsche 911.
UsuńJak lubię bryłę Italii i te pokaźne wloty powietrza w tylnej sekcji (te widoczne od góry), tak tył wygląda dla mnie na niedopracowany. Nie pasują mi w nim okrągłe lampy (niby tradycja Ferrari, ale też parokrotnie odstępstwa od niej się zdarzały - np. 348, Testarossa, 250GT California), kształt i rozdzielenie tylnej kratki oraz dominacja prostych kątów przy dyfuzorze. O wiele spójniej i piękniej wyglądał tył 360 Modeny, czy F430.
Co do Hussaryi to wątpię aby wyglądała gorzej niż Gallardo pierwszych serii. Od tyłu Gallardo wyglądało na dosyć kwadratowy model, w którego liniach brakowało dynamiki. Spotkany na żywo mocno mnie rozczarował.
Nigdy nie miałem okazji porównać ich sylwetek, ale myślę że proporcje 458 i MP4-12C wynikają z posiadania V8 z tyłu i z grubsza są podobne do proporcji Audi R8, Lamborghini Gallardo, czy nawet Porsche Boxstera i Caymana ostatniej generacji (mimo mniejszych silników).
ta cała arrinera jest podobna również do Artegi GT
OdpowiedzUsuńNo i ? Czy Artega GT była jakąś ikoną designu, było tam coś szczególnie charakterystycznego? Nie bardzo. Wiele samochodów ma podwójne okrągłe światła z tyłu.
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd się tam wziął pan Burkatskyy w całym tym projekcie, ale patrząc po jego rysunkach jest on kompletnym amatorem, który nie ma nic wspólnego z byciem projektantem samochodów. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć tyle: miałby on baaaardzo duże problemy żeby z takim portfolio dostać się chodciażby na staż do PRAWDZIWEJ firmy na Zachodzie. I dlatego nie rozumiem dlaczego to on jest za to odpowiedzialny. Ma jakiegoś dobrego wujka? W Polsce wszystko załatwiamy po znajomości? Projektowanie samochodów to nie tylko pasja, to spora wiedza na temat powerzchni, materiałów, ergonomii, tzw. Stracku, itd. Ja jako projektant nie mogę z dnia ma dzień zostać chirurgiem "bo bardzo chcę". Przykro mi że mając tylu cudownych projektantów w tym kraju bierze się kogoś bez żadnego "podkładu" teoretycznego, wiedzy i prawdziwych umiejętności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam myślących podobnie.
No ok, ale w czym problem? Czy finalny design husarii jest amatorski, brzydki, zły? Nie jest. Ile wydano na projekt samochodu, cały, nie tylko design nadwozia? Kilka milionów złotych. A gdyby chciano zatrudnić designera z dorobkiem zamiast młodego zdolnego chłopaka, to jaką kwotę by wydano? I czy byłoby widać wielką różnicę? Z całej Pana wypowiedzi niestety w tej sytuacji przebija klasyczny ból zupy. Pozdrawiam.
UsuńDupy rzecz jasna a nie zupy.
UsuńPo pierwsze - projektanci samochodów wiele nie zarabiają (wbrew obiegowej opinii). I mowa tu o ludziach, którzy faktycznie projektują (szkicują, robią rendery 2D, modelują wstępne bryły w Aliasie) a nie szefów grup projektowych, którzy czuwają nad całością teamu. Po drugie należy zatrudnić KILKU projektantów, nie jednego - to podstawa designu wszędzie na świecie. Po trzecie - taka grupa projektantów (a nie amatorów) robi taką robotę w 3-6 miesięcy. I może mi Pan wierzyć - z lepszymi, niż te, efektami. Więc można sobie policzyć szybciutko, że te "koszty" zatrudnienia profesjonalistów byłyby nieznaczne. Te miliony o których mowa wydaje się na prototypy, na testy, materiały etc. więc tutaj nic by się nie zmieniło. Ponadto pamiętam jak wyglądała Arrinera kilka lat temu w pierwszym prototypie - i od tamtej pory zacząłem mieć wątpliwości. Teraz jest lepiej, ale całe wieki trwało nim projekt dorósł z autka typu hot wheels z obleśnymi lampami z tyłu, złamaną tablicą rejestracyjną i przodem skopiowanym niemalże z Lamorghini do czegoś co wygląda dziś jak samochód. Mimo to dzisiejsza wersja jest nieco "bezpłciowa".
OdpowiedzUsuńProszę mnie źle nie zrozumieć - cieszę się że w naszym kraju powstaje takie auto, tylko smuci mnie w jaki sposób. I proszę nie pisać o "bólu dupy", tylko popatrzeć na to wszystko bardziej obiektywnie.
P.S. Nasi STUDENCI wzornictwa zdobywają nagrody Red Dot - polecam wygooglać co to jest i zainteresować się bardziej tematem polskiego projektowania - wtedy zrozumie Pan moje wątpliwości.
Acha, należało zatrudnić kilku profesjonalnych projektantów. Plus szefa grupy projektowej, jeśli chce Pan być konsekwentny. I chce Pan mnie i innym czytelnikom tego bloga wmówić, że ten zespół byłby niewiele droższy niż jeden młody chłopak, który pewnie pracował za przysłowiową miskę ryżu? Ma Pan w ogóle pojęcie jakie są koszty pracy w Polsce, razy kilka osób w dodatku i razy sześć miesięcy? Czy tak Pan sobie strzelił, bo z jakichś powodów żal Panu, że komuś bez specjalnego wykształcenia kierunkowego coś niezłego wyszło? Tak mi się wydaje, że to taka zawiść podobna np do zawiści lekarza, który za wszelką cenę stara się zdeprecjonować znachora, którem udało się kogoś wyleczyć. Taki przykład, jeśli razi Pana "ból dupy".
UsuńBardzo się cieszę, że mamy młodych zdolnych projektantów i nieraz widziałem ich prace. Ale akurat Łukasz Tomkiewicz dobrał sobie Pawła Burkackiego, jego sprawa. Firma jest prywatna, więc nikt Pana podatków nie marnuje, a nawet ewentualnego nepotyzmu czy kolesiostwa przy zatrudnianiu Pan nikomu nie może zabronić, bo to nie urząd państwowy.
Proponuję też wstrzymać się z oceną stopnia "płciowości" nadwozia do czasu pokazania gotowego auta, a nie surowej skorupy z naklejkami maskującymi.